Pewnie nie spodziewałeś się, że doczekasz w swoim życiu takiego dnia Wszystkich Świętych, w którym nie będziesz mógł po prostu iść na cmentarz i zatrzymać się nad grobem swoich bliskich. Co czujesz w związku z tym? Złość, opór, niechęć, rezygnację, poczucie beznadziei? Czemu tak Cię to porusza? Może warto sobie zadać to pytanie, ponieważ te uczucia pokazują także z jaką intensywnością żyjemy rokiem liturgicznym i jak głęboko wchodzimy w Tajemnice i Pana Boga i Kościoła.

Mimo tego trudnego doświadczenia mam dla Ciebie propozycję. Chcę Cię zachęcić, abyś spróbował popatrzeć na to wydarzenie, jak na szansę odkrycia większej głębi uroczystości Wszystkich Świętych.

Co prawda w naszej tradycji w tę uroczystość nawiedzamy groby naszych zmarłych, ale jest  to taki dzień, kiedy Kościół wspomina tych wszystkich, którzy tutaj żyli tak pięknie, że po śmierci wpadli prosto w ramiona Boga i cieszą się przebywaniem z Nim na zawsze. Ludzie wszystkich czasów, stanów życia, powołań, zawodów, młodzi i starzy, bogaci i biedni, ładni i brzydcy…, mający jeden wspólny mianownik – na zabój zakochani w Panu Bogu i żyjący Jego Słowem w sposób radykalny i pełny – ludzie wnoszący pokój i radość, ludzie pojednania, życzliwości i dobroci. Żadne lukrowane posągi, ale osoby z krwi i kości, z całą gamą uczuć, emocji, z upadkami i grzechami – bo święci to nie są bezgrzeszne i bezcielesne istoty, które eterycznie przemykają po tym świecie, są dla wszystkich miłe, pozwalają sobie wchodzić na głowę i generalnie są życiowymi ciamajdami.

Taki np. św. Piotr, który zaparł się Jezusa, i św. Paweł, który „dyszał żądzą zabijania chrześcijan”, św. Ignacy, który z wielkim zapałem oddawał się wszelkim dostępnym w Jego czasach rozrywkom, św. Stanisław Kostka, który po prostu uciekł, żeby wstąpić do zakonu i przeszedł pieszo drogę z Wiednia do Rzymu, bł. Piotr Jerzy Frasatti ze swoją słabością do fajki, i bł. Carlo Acutis – surfujący po Internecie i bł. Chiara Luce Badano z zamiłowaniem do sportu.  I jeszcze niejedna mama, która świętość zdobyła gotując i cerując skarpetki, i babcia, która trafiła do nieba z talerzem drożdżowych bułeczek… i wielu ojców dla których najważniejsze były momenty wspólnych zabaw z własnymi dziećmi… tyle dróg i możliwości… tyle sposobów na świętość ile osób na tym świecie.

Absolutnie tacy, jak my – tylko z wielkim pragnieniem kochania Jezusa, mimo własnej biedy.

Może ten dzień będzie odpowiedni, aby zapoznać się z tym Świętym, który patronuje Tobie, może poznać Jego życiorys. Może w modlitewnej rozmowie znajdziesz odwagę, aby zapytać Jego lub Ją – „co mi dajesz, jako drogowskaz na drogę, skoro nosimy to samo imię? Jak mi chcesz pomagać? I jaka jest moja droga do świętości”.

Może to będzie dzień, który stanie się okazją do świętowania w towarzystwie twojego Patrona, czy ulubionego Świętego. Kawa i ciastko ze Świętym…, ale najpierw pełne uczestnictwo w Eucharystii, która żywo przeżyta naprawdę wprowadza nas do Nieba. Pomyślałeś kiedyś o tym, że Pana Jezusa w tak namacalny sposób, najbliższy z możliwych możemy przyjmować tu na ziemi, w Niebie już tak nie będzie, będzie twarzą w twarz, w adoracji, a tu  na ziemi – Jezus staje się cząstką Twojego ciała, jesteście jednym, czy to nie jest już Niebo?

No i oczywiście wszystkiego najlepszego – w końcu dzisiaj wszyscy mamy imieniny!

Anna, wynagrodzicielka

drukuj