Światowe Dni Młodzieży w Krakowie zakończyły się w niedzielę (31 lipca). Jak wyglądał ostatni dzień na ŚDM?

śdm w krakowie

Poniżej relacja uczestnika ŚDM Wiktora Strzelczyka:

Noc z 30 na 31 lipca spędziliśmy pod gołym niebem, w Brzegach. Nie wiedziałem, że można tak wygodnie spać na twardej ziemi (karimaty nie są przecież aż tak grube). Na szczęście pogoda dopisała i w tę noc nie spadła ani kropla deszczu.

Wstałem około 8.00, większość moich sąsiadów już była na nogach. I wtedy naszym największym wrogiem stało się słońce. Prażyło jak nigdy wcześniej. Woda, kremy z filtrem, nakrycia głowy – to był obowiązek. Na chwilę o tym skwarze zapomnieliśmy, gdyż papież Franciszek dość niespodziewanie przejechał papamobile zaledwie kilka metrów od nas. Część osób z Mielca stała z przodu, dlatego mieli wielkie szczęście zobaczyć z bliska Ojca Świętego. Ja też Go widziałem, ale tylko na ułamek sekundy.

Gdy rozpoczęła się Eucharystia, jak zwykle złapaliśmy fale radiowe z tłumaczeniem. Kazanie Papieża skupiało się wokół niedzielnej Ewangelii, opowiadającej o spotkaniu Zacheusza i Jezusa. Jak pokazuje ta perykopa, Jezus pragnie zbliżyć się do każdego człowieka, nawet zatwardziałego grzesznika. Jednak istnieje wiele problemów, które przeszkadzają w spotkaniu Zbawiciela – tak jak w przypadku Zacheusza. Pierwszym z nich jest niewielki wzrost. Zacheuszowi trudno było zobaczyć Pana, gdyż był niski. Współcześni ludzie także mają z tym problemy. I wbrew pozorom nie chodzi o wzrost, tylko o niskie poczucie wartości. Musimy być pewni siebie i z wiarą patrzeć w przyszłość. Drugą przeszkodą jest paraliżujący wstyd. Zacheusz dokonał ryzyka, jego chęć spotkania z Jezusem wygrała nad wstydem grzesznika. Papież w tym miejscu zaapelował do nas, byśmy zanieśli Jezusowi wszystkie swoje słabości i sprawy, które nas zawstydzają. „Nie dajcie sobie znieczulić duszy, ale dążcie do pięknej miłości, która wymaga również wyrzeczenia i mocnego NIE dopingowi sukcesu za wszelką cenę i narkotykowi myślenia tylko o sobie i swojej wygodzie” – mówił Franciszek. Trzecim problemem jest tłum, który potrafi człowieka osądzić i zdegradować. Zacheusz z pomocą Jezusa wygrał także z nim. Nie można rezygnować z własnego zbawienia, tylko dlatego, że  «ludzie mówią».

Na koniec Papież poprosił nas, abyśmy po szczęśliwym powrocie zanieśli do domów przesłanie z ŚDM.

Na zakończenie Ojciec Święty ogłosił miejsce kolejnych Światowych Dni Młodzieży. Za 3 lata odbędą się one w Panamie!

Po Mszy św. ludzie zaczęli wychodzić z Brzegów. Wyjścia się zapełniły. Nasza mielecka grupa czekała aż się wszystko uspokoi. Czekaliśmy również na ks. Marka Synowca, który koncelebrował Mszę św. z Papieżem. Niestety zaczął padać deszcz. Po kilkunastu minutach zaświeciło słońce i wydawało się, że już będzie ładnie. Jednak, gdy dochodziliśmy do dworca nastąpiło oberwanie chmury. To była jakaś masakra, nawet płaszcze przeciwdeszczowe nie pomagały. Mokrzy i zziębnięci udaliśmy się do Uszwi. U naszych gospodarzy zdążyliśmy się przebrać, niektórzy umyć i coś zjeść. Około g. 21.00 rozpoczęło się pożegnanie z naszymi dobrodziejami w miejscowej remizie, z udziałem proboszcza. Było wesoło i radośnie, ale także po części smutno. Świetnie czuliśmy się w Uszwi! Dziękujemy za wszystko, za życzliwość i serdeczność!

W domu byliśmy przed północą. Do zobaczenia w Panamie!

ZOBACZ ZDJĘCIA

drukuj